Wywiad z trenerką psów – Anną Siek
Serdecznie dziękujemy Pani Annie za wywiad i udzielenie wielu cennych wskazówek związanych z opieką nad psami. Zachęcamy do odwiedzin profilu trenerskiego naszej rozmówczyni, który znajduje się tutaj.
Fundacja Leszy: Dlaczego zostałaś trenerką psów? Z jakich dziedzin czerpie wiedzę taki trener?
ANNA SIEK: Na co dzień pracuję w teatrze, jestem aktorką i pedagogiem, ukończyłam również Akademię Muzyczną. Kiedy odkryłam jak dużą radość sprawia mi praca z dziećmi zaczęłam uczyć muzyki w przedszkolach. Jednak w dzieciństwie marzyłam o tym, żeby zostać lekarzem weterynarii. Zwierzęta od zawsze towarzyszyły mi w życiu, a cztery lata temu stałam się szczęśliwą posiadaczką wymarzonego psa – seterki irlandzkiej. Nora jest moim czwartym psem, ale pierwszy raz podeszłam świadomie do jej wychowania od samego początku: żeby się dobrze odżywiała, żeby miała zapewniony rozwój, poczucie bezpieczeństwa, wszelkie potrzeby i aktywności i była po prostu szczęśliwym psem. Bardzo ubolewałam nad tym, że chodzę do pracy a ona siedzi w domu i wtedy zrodził się pomysł połączenia aktywności pedagogicznej ze zwierzętami. Postanowiłam zagłębić się w temat dogoterapii. Najważniejszym elementem tej pracy jest poznanie czworonożnego partnera, ponieważ bierze się za niego stuprocentową odpowiedzialność. Te zajęcia wymagają stałej czujności, bo dzieci i osoby niepełnosprawne, które są pacjentami, potrafią być nieprzewidywalne. Trzeba mieć oczy dookoła głowy i przygotować psa na wszelkiego rodzaju sytuacje. To z kolei wymaga wiedzy z zakresu tresury psów. Na początku brałam udział w treningach z Norą, żeby podnosić jej umiejętności i kompetencje, później zdecydowałam się na udział w kursie na trenera psów. Były kursy stacjonarne, szkolenia internetowe, konferencje naukowe, książki, webinaria. Zaczęłam obserwować jak fajnie Nora na ten trening reaguje, jak się wspaniale rozwija, ile to daje radości nam obu. Od ponad dwóch lat jestem szczęśliwą, certyfikowaną trenerką i dogoterapeutką. Przepracowałam z moimi podopiecznymi ponad 500 godzin.
F.L.: Jakiego rodzaju aktywności warto wpleść w codzienny plan dnia psa?
A.S.: Niektórzy uważają, że wyjście z psem na spacer na przysłowiowe siku albo na poganianie pięć minut za piłką odhacza obowiązki wobec czworonoga. A pies to jest zwierzę, które (oczywiście w zależności od rasy) potrzebuje aktywności różnego rodzaju. Po pierwsze fizycznej, w której się zmęczy – spacer powinien być tak długi, żeby pies fizycznie wykonał pewną pracę. To jest jego fitness. Oprócz tego są ćwiczenia węchowe, męczące dla psa z zupełnie innych powodów. Można pójść z nim do kawiarni, w której otoczą go różne zapachy, co będzie dla niego dużym wyzwaniem. Musi sobie też powęszyć, to odwołuje się do jego atawistycznych potrzeb, czyli węszenia i tropienia. Możemy chować smakołyki w samodzielnie przez nas wykonanej macie węchowej z koca polarowego i gumowej wycieraczki (smakołyki chowamy między frędzlami) albo rozsypać karmę w różnych miejscach mieszkania, żeby mógł powęszyć, poszukać. Poza tym polecam zabawki edukacyjne – tu pies musi pomyśleć jak zdobyć smakołyk. Dobrym pomysłem jest zwijanie ręcznika w rulonik i tam chowanie smaczków. Pamiętajmy, szczególnie teraz, że kiedy pies dostaje więcej smakołyków, to powinien dostawać mniej karmy, żeby w czasie kwarantanny nagle nie przytył 10 kilo. Mogą to być smakołyki o zmniejszonej zawartości cukru, suszone mięso. Unikajmy natomiast produktów na bazie pszenicy. Kluczowe jest również to, aby się z psem bawić. Oczywiście nie chodzi o to, żeby traktować go jako zabawkę (co niestety często widzę na filmikach w portalach społecznościowych), ale żeby realnie poświęcać mu czas na aktywną zabawę np. przy pomocy szarpaka, żeby mógł trochę powalczyć, poprzeciągać się z nami. Nie każdy pies powinien biegać za patykiem albo piłką, bo to pobudza takie instynkty, które chcemy wyciszać: bieg za piłką jest trochę jak pogoń za zdobyczą, więc staramy się tego typu aktywności wykluczać, zwłaszcza u psów myśliwskich. Z nimi nie ćwiczymy aportowania, bo może być tak, że będzie jechał rower i pies pomyśli, że trzeba go gonić. Można się bawić się w chowanego, chować ulubioną zabawkę czy rozpocząć naukę komend. Możemy je ćwiczyć w domu: siad, podaj łapę, leżeć, samokontrola, pif-paf albo obrót, zostań itd. Do zabaw wyciszających można wykorzystać tacki do wylizywania czy zabawkę Kong, którą się nabija mokrą karmą i pies to wylizuje, to jest dla niego rodzaj relaksu. Najważniejsze, żeby miał co robić, bo jeśli tylko siedzi na kanapie albo przejdzie się po mieszkaniu, to może czuć się sfrustrowany i zacząć stwarzać problemy, np. gryźć meble, albo może się w nim rodzić agresja, niepożądane zachowania.
F.L.: Czy warto pracować z psem ze schroniska pod okiem behawiorysty i jakie korzyści mogą z tego wyniknąć?
A.S.: Warto pracować pod okiem behawiorysty zarówno jeśli mamy psa ze schroniska, jak i z hodowli by poszerzać swoją wiedzę na temat wychowania psów. Warto udać się na szkolenie podstawowe, czy w przypadku szczeniaków tzw. psie przedszkole, gdzie są one zapoznawane z podstawowymi komendami, bodźcami i socjalizowane. Można oczywiście czerpać informacje z Internetu, np. YouTube, gdzie jest coraz więcej wartościowych materiałów, czytać książki i poradniki. Jeżeli chodzi o psy ze schroniska, bywa różnie. Niektórzy wierzą, że jeśli uratujemy psa, to on będzie tak wdzięczny, że wszystko będzie dobrze. Niestety bywa inaczej – może się pojawiać agresja, lęk separacyjny, strach, niechęć do zabawy, problemy z jedzeniem. Pies się boi, bo kiedyś ktoś go bił, ktoś go nie karmił. Dlatego warto, żebyśmy się z nim udali do psiego psychologa czyli behawiorysty, do trenera psów. Warto dołożyć wszelkich starań aby znaleźć rozwiązanie, bo w moim odczuciu żaden pies nie jest zły sam z siebie. To ludzie popełniają błędy, które sprawiają, że ma złe wzorce i zachowuje się w sposób, który nam nie odpowiada lub stanowi zagrożenie. Psa nie zapytamy „co ci się stało?”, więc trzeba go obserwować i spróbować rozwiązać zagadkę, którą skrywa.
F.L.: Czy dom z ogrodem jest gwarancją szczęścia psa? Które rasy zdecydowanie odradzasz do współczesnych małych polskich metraży (35m kw.)?
A.S.: Mieszkam w kawalerce. Mam psa myśliwskiego, który powinien mieć bardzo dużo aktywności i jakoś nie wchodzi mi na głowę. Pies traktuje mieszkanie jak swoją „budę”, to jego schronienie, miejsce odpoczynku. Należy traktować dom jako miejsce wyciszenia, gdzie nie biegamy, nie szczekamy, nie wariujemy – dom jest oazą spokoju, podczas gdy miejsce na aktywności wszelkiego rodzaju jest na dworze. Teraz akurat siedzę na Kaszubach i mam olbrzymi dom z ogrodem, ale to nie jest tak, że duży dom rozwiązuje problem. Pies zawsze potrzebuje pójść na spacer i ja naprawdę dostaję szału jak ktoś mówi „ja z psem nie chodzę, bo mam ogród”. Dla psa ciekawe jest wyjście za ogrodzenie gdzie są różne zapachy, gdzie coś się zmienia. Chodźmy na spacery w różne miejsca, szukajmy nowości – zapachowych, przestrzennych, bo jeżeli ciągle idziemy „na siku” w lewo za dom, wokół drzewa i wracamy, to to może psa frustrować. Rasę trzeba dobierać do swojego charakteru i możliwości, a nie tylko przejmować się metrażem mieszkania. York potrzebuje codziennego czesania więc raczej musimy szukać przestrzeni w naszym grafiku, a nie przestrzeni liczonej w metrach kwadratowych. Jeżeli lubimy biegać, to weźmy charta, ale jeśli ktoś jest domatorem i ma ochotę leżeć z psem na kanapie, to powinien szukać pod tym kątem – nie każdy pies potrzebuje biegać trzy godziny dziennie. Pamiętajmy o tym, że psy powinny dużo spać. W domu zmieniają się w kanapowce, jeżeli zapewnimy im atrakcje, o których wcześniej mówiliśmy. Nora potrafi spać nawet 20 godzin dziennie, jeśli przez pozostałe cztery zapewni się jej różnego rodzaju aktywności.
F.L.: Jakie rozwiązania są możliwe w przypadku psa szczekającego całymi dniami w budynku?
A.S.: Może być kilka problemów z tym związanych, ale głównym jest tak zwany lęk separacyjny. Pies nie czuje się bezpiecznie sam i daje nam o tym znać. Warto popracować z behawiorystą i być konsekwentnym w działaniach. Zwłaszcza, że nasi sąsiedzi mogą być rozżaleni. Jeśli nam zgłaszają „słuchajcie, was nie ma, a pies parę godzin wyje, zróbcie coś z tym”, to musimy się zastanowić, jak temu zaradzić. Jednym z takich rozwiązań, które można samemu wprowadzić jest ograniczanie atencji. Pies ma kilka rzeczy, które są dla niego ważne: jedzenie, zabawę i człowieka, który się nim opiekuje. Jeśli zawsze jesteśmy w pobliżu, jeśli się z nim szalenie witamy i żegnamy jak wychodzimy, to kiedy to nagle traci jest przerażony. Dla psa każde nasze wyjście jest jedyne i ostateczne, on zawsze się z nami żegna na życie i śmierć, więc jak wychodzicie, to róbcie to jakby nigdy nic. Od czasu do czasu wychodźcie też do innego pokoju, żeby ćwiczyć separację. To może być dla psa trudne, bo ma tendencję do chodzenia za nami krok w krok, więc starajmy się nie zwracać na niego uwagi przez chwilę, żeby stał się bardziej samodzielny. Nie głaskajmy go zawsze, gdy przychodzi do nas. My decydujemy o tym, kiedy chcemy mu poświęcić naszą uwagę, która jest dla niego nagrodą, jednym z trzech zasobów, o które walczy. Zwłaszcza teraz jest trudny moment, bo dużo osób pracuje zdalnie i jest z psem 24h na dobę, więc musimy zwrócić uwagę, czy nie spędzamy z psem całego dnia non-stop, bo kiedy wrócimy do biura to może być szok. U wielu psów może się pojawić lęk, którego wcześniej nie miały. Dzięki temu może uda nam się uniknąć problemów.
F.L.: Jakie osoby nie powinny brać psa ze względu na sytuację rodzinną, mieszkaniową, zawodową?
A.S.: Jeżeli weźmiemy trzy labradory do kawalerki, to może być nam trudno, ale to już jest kwestia wyobraźni. Jeżeli pracujemy bardzo dużo, podróżujemy i nie możemy psa brać ze sobą albo nie mamy go z kim zostawić – wypadałoby się dwa razy zastanowić. Oczywiście są hotele dla psów, ale czy bierzemy psa po to by siedział w hotelu? Ja od kiedy mam psa byłam za granicą tylko dwa razy. Problemem może być to, że pracujemy więcej niż 8 godzin plus dojazdy, a pies ma potrzeby fizjologiczne, które musi załatwić. Trzeba przemyśleć, czy jesteśmy w stanie dostosować swoje życie do czworonoga na najbliższe 14-16 lat. Zostawimy go w domu na 6 godzin i przeżyje, ale trzeba mieć na uwadze jego dobrostan. Czy jesteśmy w stanie zapewnić mu poranny spacer, przyjść w połowie dnia pracy by go wyprowadzić, albo czy nasz partner/partnerka jest w stanie dopasować do siebie taki grafik? Jeśli nasz tryb życia na to nie pozwala, to może weźmy sobie chomika albo kota.
F.L.: Jakie są koszty utrzymania psa?
A.S.: Pies jest z pewnością niemałym wydatkiem. Jeżeli ktoś zdecyduje się na psa z hodowli to jest to wydatek rzędu 3000zł w górę, ale nie warto oszczędzać. Warto brać psa ze sprawdzonego miejsca, nawet jeżeli on jest 2-3 razy droższy, bo możemy mieć pewność, że przez pierwsze 8 tygodni rozwijał się prawidłowo i że będzie zdrowy. Są tańsze psy z pseudohodowli, ale takie miejsca są bardzo nastawione na zyski. Zdarza się, że ktoś kupuje psa za 1000 zł i okazuje się po tygodniu, że pies ma problemy z chodzeniem, że biodra są nie takie, że ma zapalenie uszu co chwilę, słabą odporność, bo przez 8 tygodni nie dbano o niego jak należy. Poza tym jest oczywiście mnóstwo innych wydatków, np. wyprawka dla psa, czyli wszelkiego rodzaju miski, szczotki, leżanki, kagańce, obroże, smycze, obcinacze do paznokci, zabawki, woreczki na odchody (tu proszę: sprzątajcie po swoich psach!). Trzeba psa zabezpieczyć, czyli warto aby się pojawiły chip, adresatka. Można wprowadzać klatkę kennelową, która pomaga psu się zaaklimatyzować. Ceny dobrej jakości karmy zaczynają się od 12-14 zł/kg (ilość oczywiście w zależności od tego, jak duży jest pies) – to są koszty w granicach kilkuset złotych miesięcznie. Do tego dochodzą usługi weterynaryjne. Żeby potem nie było tak, że nas nie stać na weterynarza, a pies cierpi. Sam nie powie, że go coś boli, to trzeba zaobserwować i nie oszczędzać na wizytach. Nawet jeśli jest zdrowy przez dłuższy czas, to trzeba się liczyć ze szczepieniami, odrobaczeniami, zabezpieczeniami przeciwpchelnymi. Pamiętajmy też o fryzjerach czy ubrankach dla tych psów, które ich potrzebują. Jeżeli ktoś nie może sobie finansowo na to pozwolić, a chciałby mieć kontakt z psami, to zawsze można odwiedzić schronisko i tam je powyprowadzać; można pomóc jakiejś osobie, może np. znajomy wyjeżdża, albo teraz, podczas epidemii, wziąć czyjegoś psa na spacer.
F.L.: Jakie motywacje są niewłaściwe aby brać psa i zwykle kończą się na schronisku lub przywiązaniu i pozostawieniu w lesie?
A.S.: Ludzie czasem traktują psa jak zabawkę. Rodzice chcą dać atrakcję dziecku, tylko później nie ma się kto psem zająć i wychować. Szczeniak jest słodki, ale akurat wtedy jest największym wyzwaniem, bo nic nie rozumie. Potrafi gryźć rzeczy, bo rosną mu zęby i nagle się okazuje, że nie jest super, że nie słucha. Problem następny – wakacje, wyjazdy i historie porzucanych w lesie czworonogów. Właściciele chcą lecieć samolotem, nie mają co zrobić z psem, więc się go pozbywają. Poza tym ludzie często nie spełniają podstawowych potrzeb psa i psiak zaczyna się frustrować. Daje znać, że coś jest „nie halo”, a my mówimy „to jest zły pies, ja go nie chcę”. Psy mogą być też agresywne, niemiłe, mogą się zachowywać nieswojo z powodu złego stanu zdrowia, a ludzie nie wiedzą o co chodzi i je porzucają. A punktem wyjścia powinno być sprawdzenie czy pies jest zdrowy, a później refleksja, co ja jako opiekun robię źle, że mój pies się zachowuje niefajnie. Pies sam z siebie nie będzie gryzł, coś się musi dziać. Ludzie, którym w głowie pojawia się pomysł porzucenie psa w lesie czy wyrzucenie go z auta albo traktują go jako problem albo „coś na pokaz”, bo piesek będzie dobrze wyglądał dla sąsiadów. Jeśli macie tego typu motywacje, to, naprawdę, kupcie sobie lepszy samochód a nie psa.
F.L.: Dlaczego niektórzy właściciele psów zaczynają je źle traktować, w skrajnej sytuacji stosując przemoc czy zabijając?
A.S.: Nie wiem kim trzeba być, żeby umyślnie zabić zwierzę. Dobrze, że to jest karalne i psy są objęte prawną ochroną. Wydaje mi się, że ludzie są sfrustrowani i to w nich tkwi problem. Jeśli pies ujada przez kilka godzin, to może kogoś wkurzać, ale wówczas naszym obowiązkiem jest zastanowić się nad tym, jak znaleźć rozwiązanie tej sytuacji. Karanie psa, używanie przemocy nie mieści mi się w głowie, to jakby ktoś bił niemowlaka, bo krzyczy, a jednak ludzie tak robią… Myślę, że są po prostu źli, pozbawieni empatii. Pies naprawdę nie robi nikomu na złość. Jeśli jest niedobry, to po prostu trzeba się zastanowić dlaczego tak jest i co zrobić, żeby to zmienić.